Czy warto poświęcić jeden dzień na wycieczkę do jeszcze mało znanej i niedocenianej doliny Truso czy lepiej ją sobie podarować? Wszystkiego dowiecie się z naszego artykułu.
Dolina Truso często jest pomijana przez turystów jadących do Stepancmindy zobaczyć przede wszystkim Cmindę Samebę. Nie wiedzą co tracą. Jeśli macie wolny jeden dzień lub chociaż jego połowę to koniecznie musicie zajrzeć do doliny Truso.
Dolina Truso uważana jest za jedną z najładniejszych dolin w Gruzji nie bez powodu. Wysokie szczyty, liczne źródła mineralne i przepiękna dolina robią ogromne wrażenie. Droga w kierunku doliny rozpoczyna się w miasteczku Kobi, które mijacie jadąc Gruzińską Drogą Wojenną. Trasa dojazdowa zalecana jest dla pojazdów z napędem 4×4 z wyższym zawieszeniem z uwagi na brak asfaltu. Jeśli nie macie takiego samochodu to można w Stepancmindzie wynająć busa, marszrutkę lub kierowcę, który Was tam zawiezie. Samochodem osobowym zdecydowanie nie polecamy tej trasy.
W miejscowości Kobi skręcamy w stronę wioski Abano. Mijamy Kobi Ski Resort i po około 20-30 minutach telepania się po dziurach i jadąc głównie po śladach innych samochodów dojeżdżamy do mostu nad rzeką. Tam można zostawić samochód i wyruszyć na spacer do doliny. Wioska w pobliżu to Kvemo Okrokana i stąd najlepiej jest ruszyć dalej. Ci odważniejsi i z bardzo wysokim zawieszeniem mogą jechać dalej przez wąwóz (w stronę doliny). Jednak muszą się liczyć z dużymi dziurami do pokonania, stromą i wąską drogą przez wąwóz Kasara (nie mam pojęcia jak można się tam wyminąć z innym samochodem), a później nie władować się błoto lub podmokłe tereny (widzieliśmy takich, co się władowali).
Za mostkiem szlak skręca w lewo i przez wioskę prowadzi do wąwozu Kasari (canyon Kasara). Przejście pieszo przez wąwóz zajęło nam około 1,5 godziny. Droga jest wąska (taka na jeden samochód), bez zabezpieczeń i generalnie nie ma w niej cienia, a w dole płynie rwąca rzeka Terek.
Po 1,5 godzinnej wędrówce wąwóz rozszerzył się na przepiękną dolinę Truso. Pojawiło się więcej zieleni, ośnieżone szczyty w oddali oraz wszechobecny spokój. Przepiękna zielona dolina wywarła na nas ogromne wrażenie, a to był dopiero początek.
Zaraz na początku doliny znajdują się pierwsze źródła mineralne, tzw trawertyny. Te są przede wszystkim pomarańczowe i białe. Tuż obok po drugiej stronie rzeki za mostem znajdziecie Camping Cafe Truso – zacienione miejsce, w którym można odpocząć. Byliśmy tam pod koniec maja 2019 roku i było w nim pusto, ale wyglądało tak jakby w sezonie było otwarte. Z Cafe Truso jest już tylko 500 metrów do jeziora mineralnego Abano Mineral Lake (ale trzeba przejść wzdłuż zbocza góry i zejść w dół). Jezioro widać także z głównej ścieżki poprowadzonej druga stroną rzeki.
Po odpoczynku w Camping Cafe Truso ruszamy dalej. Nadal jest pusto, zielono, a w oddali spoglądają na nas ośnieżone szczyty. Następną godzinę zajmuje nam dojście do mostku za miasteczkiem Ketrisi. Idziemy drogą biegnącą przez środek doliny i mijamy po drodze kolejne źródła mineralne (Keterisi Mineral Vocluse) – tutejsze trawertyny są jeszcze większe i mają czerwony kolor, a gorąca woda wypływa z rury. Bardziej czuć od nich smród siarki albo jak kto woli „zgniłych jajek”, mimo to robią piorunujące wrażenie, a czerwony kolor na tle soczyście zielonych łąk jest tak niesamowity, że trudno nam się oderwać od tego zjawiska.
Wioska Ketrisi jest w większości opuszczona. Wydaje się że w jednym z domów ktoś mieszka, a w obejściu spotykamy zwierzęta (m.in.krowy). Świnki spacerowały po miasteczku kąpiąc się w lokalnym błocie. Z tego miejsca do Abano jest już tylko 1,6 kilometra, a do ruin twierdzy Zakagori już tyko 3 kilometry.
Abano jest ostatnią wioską w dolinie od której można spokojnie dojść. Dalszy spacer nie jest zalecany z uwagi na stacjonowanie w pobliżu ruin twierdzy Zakagori wojsk (jest tam posterunek graniczny i bez specjalnego pozwolenia nie przepuszczą Was dalej) i bliską granicę z Osetią Południową, której Gruzja nie uznaje.
W drodze powrotnej trafiamy na starego Uaza (model 452d), którego kierowca podwozi nas przez wąwóz do parkingu. Podróż ta jest ciekawym przeżyciem jednak nie ze względu na to, że samochód wcześniej zawiózł krowę do wioski i wracaliśmy w części ładunkowej (czyli tej w której jechała krowa). W trakcie jazdy okazało się, że kierowca rodowity Gruzin uruchamiał silnik jedynie wtedy gdy była taka potrzeba, czyli jak jechaliśmy wąwozem w dół to do hamowania używał tylko hamulców (nie hamował silnikiem), a silnik włączał jak musiał podjechać pod górę. W wąskim wąwozie z dużą przepaścią z jednej strony i skałą z drugiej strony było to niezapomniane przeżycie. Z ulgą wysiedliśmy na parkingu cali i bez szwanku. Gdy chcieliśmy zapłacić za przejazd to Pan się prawie na nas obraził, a jego towarzysz podróży poczęstował nas swojskimi pomidorami i domowej roboty „czaczą”. Była ciepła (bo upał), mocna i nie mogłam odmówić jej spróbowania (bo nikt inny nie mógł tego zrobić) 😉
Dolina Truso nie jest jeszcze tak popularna jak sąsiednie miasteczka Stepancminda czy Gudauri. Dolina przepiękna i ma swój potencjał oraz zdecydowanie warto ją odwiedzić teraz, póki jeszcze nie jest mocno oblegana przez turystów. Znajdziecie tam ciszę i spokój, a także jeszcze nie do końca odkryte tereny. W sezonie turystycznym zwiedzających może tam być więcej. W tym dniu w którym zwiedzaliśmy dolinę Truso, liczbę osób, które nas mijały można było policzyć na palcach dwóch rąk. Korzystajcie, dopóki jest tam tak dziewiczo.
Więcej artykułów na temat Gruzji? Przeczytacie u nas m.in o tym: Jak wypożyczyć samochód w Gruzji czy Gruzja – informacje praktyczne. Jest również artykuł o jedzeniu w Gruzji oraz miejscach które odwiedziliśmy. Wszystko to jest dostępne w dziale: Gruzja.