Położone na wysokości 2398 metrów Olpererhütte i znajdujący się obok wiszący most Kebema Panoramabrücke to tzw „must see” austriackiego rejonu Mayrhofen.
Czasem jedno zdjęcie znalezione przypadkiem w Internecie lub na Instagramie potrafi ustalić kierunek naszych podróży lub staje się miejscem które bez wątpienia musimy odwiedzić. Tak właśnie było z Kebema Panoramabrücke czyli cudownie położnym wiszącym mostem w austriackich Alpach Zillertalskich, znajdującym się obok Olpererhütte. Od razu wiedzieliśmy, że musimy tam pojechać.
Olpererhütte czyli zbudowany na wysokości 2398 metrów dom nad jeziorem Schlegeisspeicher pełniący rolę schroniska górskiego jednym z głównych celów naszej wyprawy do Austrii w okolice miasteczka Mayrhofen (w okolicach Mayrhofen położne są też ciekawe szlaki via ferrata, również te dla dzieci). Rejon Zillertal oferuje wiele szlaków spacerowych o różnych stopniach trudności. Z tej ilości wybraliśmy jeden, najciekawszy dla nas w tym momencie.
Olpererhütte jest otwarte mniej więcej od końca maja do połowy października, ale dokładne daty otwarcia zależne są od sezonowych warunków śniegowych i otwarcia płatnej drogi dojazdowej Schlegeisstraße (Schlegeis Alpenstraße).
Olpererhütte – jak dojechać, gdzie zaparkować
Z miasteczka Mayrhofen kierujemy się na południe w stronę Ginzling i dalej Zillertal Straße, aż dojedziemy do punktu poboru opłat. Opłata za przejazd Schlegeis Alpenstraße w 2019 roku wyniosła 12,5 euro i pobierana była przed wjazdem na serpentyny (warto mieć ze sobą gotówkę). Aktualne ceny znajdziecie tutaj. Punkt poboru opłat jest czynny od godziny 6 lub 7 rano (w zależności od miesiąca) do godziny 18, a przejazd reguluje sygnalizacja świetlna – funkcjonuje tam ruch wahadłowy ze względu na zbyt wąskie odcinki drogi, a czas oczekiwania to około 15 minut.
Sztuczny zbiornik Schlegeisspeicher został ukończony w 1991 roku i charakteryzuje się przepięknym kolorem wody (wnętrze zapory można zwiedzać z przewodnikiem, podobne miejsce oglądaliśmy w innym rejonie Austrii – Kaprun, Mooserboden). Z ciekawostek: po ścianie zapory można się wspinać, poprowadzony został tam jeden ze szlaków via ferrata.
Przy jeziorze są dwa darmowe parkingu. Pierwszy przy zaporze, drugi kawałek dalej. Proponujemy zaparkować na drugim parkingu, bo początek szlaku znajduje się tuż obok.
Olpererhütte – opis szlaku
Szlak w górę wygląda jak typowy szlak w naszych Tatrach Wysokich – czyli idziemy ostro w górę w większości po kamieniach. Odcinki po płaskim też są, ale bardzo ich mało. Nic dziwnego, bo na odcinku 3,3 km pokonujemy 615 metrów w górę – dla 4-letnich nóżek jest to konkretne podejście w górę.
Znaki na dole informują, że czas dojścia to tylko 1,5 godziny. Z innych źródeł wiemy, że podejście może zająć przynajmniej 2 godziny. My idziemy z dziećmi całe 3 godziny i jest to realny czas z licznymi odpoczynkami. Początkowo szlak prowadzi przez las, a następnie po zboczu pnie się zygzakiem w górę. Tam cienia już raczej nie znajdziecie. Towarzyszy nam spływający w dół potok.
Po 3 godzinach docieramy do przepięknie położonej nad urwiskiem chatki. Wysokość jej jest również imponująca – 2398 metrów n.p.m. to nie jest byle co. Można tam odpocząć i zamówić coś do jedzenia. Na zewnątrz również znajdziecie stoliki i ławki.
Kebema Panoramabrücke
Powyżej Olpererhütte znajdziecie najpiękniej położony most który to tej pory widzieliśmy – Kebema Panoramabrücke (Kebema PanoramaBridge). Drewniany, ruszający się most przerzucony jest przez spływającą w dół górską rzekę. Jest on jedną z atrakcji tej okolicy, a przez niego prowadzi szlak do następnej chatki Friesenberghaus (można w ten sposób zrobić kółko i zejść w dół do jeziora, ale szlak ma już wtedy ponad 17 kilometrów.
Nad Olpererhütte jest też ławka z widokiem i to chyba będzie jeden z naszych ulubionych widoków w Alpach.
Droga w dół – z przygodami
Droga w dół zajmuje już mniej czasu niż wyjście do góry. Niestety jak to w górach, pogoda zaczyna się psuć i spodziewamy się deszczu, którego ciemne chmury widać w oddali. Są w takiej odległości, że powinniśmy zdążyć dojść do samochodu przed deszczem. Niestety w połowie drogi chmury znad Hintertuxu (z drugiej strony) przynoszą nam najpierw grad, a potem deszcz i burzę. W tych warunkach zejście w dół robi się ciekawsze, zwłaszcza że po szlaku w większości płynie już woda. Musimy szczególnie uważać na śliskie kamienie, które w tym przypadku są bardzo niebezpieczne (dla wszystkich, nie tylko dla mojego kolana). Zejście w dół w takich warunkach zajęło nam 2 godziny i 15 minut. Po drodze minęliśmy innych turystów, którzy byli zmuszeni wezwać pomoc z uwagi na wypadek jednego z nich (prawdopodobne poślizgnięcie na szlaku i uraz kończyny dolnej). Będąc już prawie na dole mijaliśmy idących im na pomoc ratowników.
Mimo tego wszystkiego uważamy, że dla tych widoków z góry warto było tam wejść i polecamy to miejsce wszystkim fanom spektakularnych widoków. Zejście w dół bez deszczu zajęłoby nam zdecydowanie mniej czasu.
Szukasz innych miejsc w Austrii? Sprawdź w naszym artykule “Austria – 12 powodów dla których warto ją zobaczyć” oraz na mapie poniżej.