Jesienny spacer z Bystrej, którego głównym celem była Magura i Kozia Góra w Beskidzie Śląskim.
Szukacie mniej popularnych szlaków w Beskidzie Śląskim? Ostatnio mieliśmy okazje taki właśnie zobaczyć.
Wycieczkę rozpoczęliśmy w Bystrej zostawiając samochód na parkingu obok mostu na Białce (za mostem też jest drugi parking). Naszym podstawowym celem była Magura. Wybieramy czerwony szlak i zaczynamy powoli wspinać się do góry. Założenie na dzisiaj na takie żeby zrobić pętlę szlakami, którym jeszcze nie szliśmy dotychczas.
Szlak czerwony najpierw prowadzi nas na Lanckoronę. Szczyt ten ma 751 metrów wysokości, a obok znajdują się ławki i leśna kapliczka. Idziemy dalej ciesząc oczy kolorami jesieni, a ilość liści na szlaku jest coraz większa. Droga na Magurę nie jest krótka. Według znaków powinna nam zając jakieś 2 godziny. Ale za to zaczynają nam się pokazywać widoki na m.in. Kotlinę Żywiecką, Beskid Mały itd. W pewnym momencie w oddali dostrzegamy Jezioro Żywieckie, Pilsko czy Babią Górę.
Przed wojną pod szczytem Magury znajdowało się drewniane schronisko, obok którego w latach 30 XX wieku wybudowano sprawnie działający basen. Pod koniec II wojny światowej rejon ten został ostrzelany przez wojska niemieckie niszcząc doszczętnie schronisko. Ruiny tego basenu można oglądać do tej pory, choć jest już mocno zarośnięty.
Z tego miejsca na szczyt mamy już tylko około 15 minut pieszo. Jak niżej były jeszcze piękne widoki tak Magura wita nas mgłą i zimnym wiatrem. Na szczęście tabliczki z nazwą szczytu nie przegapiliśmy, ale czym prędzej idziemy dalej w stronę schroniska na Klimczoku.
Schronisko nie jest zamknięte, ale w związku z obowiązującymi obostrzeniami wydaje jedynie jedzenie na wynos.
My tym razem jesteśmy zupełnie samowystarczalni, bo zabraliśmy ze sobą w góry butlę i palnik dzięki którym gotujemy sobie gorącą kawę w kawiarce. Odgrzewamy też przyniesioną z domu grochówkę, która w tych warunkach smakuje wyśmienicie.
Na szczyt Klimczoka tym razem nie wchodzimy (byliśmy tam już wiele razy, ostatnio dwa miesiące temu idąc z Błatniej na Karkoszczonkę), ale za to w rejonie siodełka pod Klimczokiem kierujemy się na zielony szlak w stronę Przełęczy Kołowrót.
Na początek jest stromo w dół, mniej więcej do okolic źródeł Białki – w tym miejscu szlak zmienia się już w zupełnie łagodny i prowadzi nas, aż do Przełęczy Kołowrót (można tam dojść m.in. od strony Szyndzielni).
Teraz naszym celem jest Kozia Góra, ale najpierw trzeba przejść przez niewielki szczyt po drodze czyli Kołowrót (788 metrów n.p.m.). Zejście z niego tez jest przez chwilę ostre (głównie ze względy na zalegające na ścieżce mokre liście, na których można łatwo ujechać). Stąd do na Kozią Górę nie jest już daleko.
Jeszcze tylko jedno zejście i kawałek podejścia w górę i stajemy na szczycie Koziej Góry – 683 metry n.p.m. (tu nas wcześniej nie było). Z tego miejsca można oglądać m.in całą dolinę rzeki Białki, Magurę, Klimczok i Szyndzielnię.
Poniżej szczytu znajduje się schronisko Stefanka – miejsce popularne wśród rodzin z dziećmi, co da się zauważyć do razu patrząc na ilość osób tam przebywających.
Od Stefanki do parkingu w Bystrej mamy już tylko pół godziny w dół, które mijają nam szybko. Cała pętla miała niewiele ponad 13 kilometrów, które w zupełności wystarczyło na bardzo przyjemny listopadowy spacer (pamiętajcie, że w listopadzie i w miesiącach zimowych dzień się szybko kończy)