Malinowska Skała. Kto zabiera tam dwulatka na wschód słońca? Kto ma takie szalone pomysły? Oczywiście, że my. A do kompletu pięciolatek z czołówką na głowie oraz babcia i dziadek do towarzystwa. To się nazywa szalone rozpoczęcie pierwszego czerwcowego weekendu w tym roku. Zapraszam na dużo zdjęć, bo pogoda nam dopisała.
Dlaczego wschód słońca?
Można by było zapytać: a dlaczego nie? To musi być fajne przekonać się jak świat budzi się do życia? Wschód słońca już dawno chcieliśmy obejrzeć, ale zawsze coś stawało na drodze. A to pogoda niepewna, a to nadeszło lato i powietrze nie jest już tak przejrzyste jak na wiosnę, a to nie chciało się nam wstać itd.. Powodów było wiele, aż w końcu nadszedł środek tygodnia, w którym po przeanalizowaniu prognozy pogody stwierdziliśmy: w sobotę jedziemy. Decyzja była tylko częściowo spontaniczna, bo wyczekiwana już od dawna. A tak się dobrze składało, że nadchodził weekend więc pora na taka wycieczkę, po której trzeba odespać, idealna. Pozostawało tylko wybrać odpowiednie miejsce. Nie będziemy ukrywać, że od początku chodziła nam po głowie Babia Góra. Jednak tym razem ustąpiła ona miejsce Malinowskiej Skale.
Malinowska Skała
Na Malinowskiej Skale byliśmy dwa miesiące wcześniej, w pierwszy weekend kwietnia w drodze z Salmopolu na Skrzyczne. Dlatego dokładnie wiedzieliśmy co nas czeka, bo z Przełęczy Salmopol mieliśmy iść tym samym szlakiem co poprzednim razem. Malinowska Skała osiąga 1152 metrów wysokości n.p.m. Zbudowana została z litych skał osadowych (tzw. zlepieńców). Jest dość charakterystyczna ze względu na znajdujący się na niej kilkumetrowy blok skalny wychodzący na powierzchnię ziemi. Z Malinowskiej Skały widać całą okolicę począwszy od Skrzycznego po lewej stronie, poprzez Kotlinę Żywiecką wraz z Jeziorem Żywieckim na wprost i dalej Babią Górą, Pilsko, aż po szlak wiodący na Baranią Górę prawej stronie. Miejsce to nie jest zbyt zarośnięte, dlatego bywa chętnie wybierane na postój czy miejsce widokowe (jest tam nawet ławka).
Przygotowanie
Jak się do tego zabrać? Przygotowanie do wschodu słońca nie różni się wiele od standardowego przygotowania do wyjścia w góry z dziećmi. W tym przypadku nawet jest łatwiej, bo mamy przed sobą tylko wyjście na Malinowską Skałę (1,5h w górę) i potem powrót do samochodu, a nie całodzienną wycieczkę. Ponieważ temperatura w nocy ma oscylować około 10 stopni to dodatkowo zabieramy ze sobą koce, aby okryć dzieci w trakcie oglądania wschodu słońca. Oprócz tego standardowo m.in. dobre buty, spodnie, polary i kurtki lub softshell, coś na śniadanie oraz gorącą herbatę, matę do rozłożenia na ławce i przede wszystkim statyw do aparatu. Plecak wydaje się dziwnie lekki, ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Trasa
Wyruszamy w okolicach godziny 01:00 w nocy i po godzinie jesteśmy na miejscu. Na szczęście mieszkamy w takim miejscu, że wypad w góry w Beskid Śląski czy Żywiecki mamy w zasięgu 40-60 minut drogi samochodem. W nocy ruch jest zdecydowanie mniejszy, jednak w Szczyrku podczas wyjazdu na Salmopol spotykamy kilka razy na drodze sarny, a nawet dużego jelenia. Trzeba uważać, żeby któryś z nich nie wpakował się nam w samochód. Na Białym Krzyżu musicie pamiętać, aby nie zostawiać w nocy samochodu na parkingu przy wyciągu narciarskim (jest zakaz) ani na przystanku autobusowym. Około godziny 02:00 ruszamy na szlak. Mając przed sobą pamiętane 1,5 godziny do celu spokojnie pniemy się do góry. Po ciemku idzie się zupełnie inaczej. Mamy czołówki, które oświetlają nam drogę i w zupełności wystarczają, żeby bezpiecznie iść i parę minut po godzinie 03:30 zjawiamy się na górze. Zaczyna się robić jaśniej. Słońce powinno wyjść zza horyzontu o godzinie 04:40 więc mamy jeszcze sporo czasu. Ale na niebie już pojawiają się kolory zwiastujące oczekiwany spektakl.
Rozkładamy się na ławce, wyciągamy koce i przykrywamy dzieci, żeby nie było im zimno. Oczywiście nie ma szans, żeby któreś z nich zasnęło, bo a nuż przegapiłoby coś ciekawego (ale już się do tego przyzwyczailiśmy). Po wschodzie słońca jemy śniadanie popijając gorącą herbatą z cytryną, miodem i sokiem malinowym. Robimy masę zdjęć i dziwimy się, że jesteśmy sami. Byłam przekonana, że spotkamy tam innych ludzi bo Malinowska Skała jest świetnym punktem widokowym. Przychodzi w końcu moment, że pakujemy nasze rzeczy i wracamy do samochodu. Jest już zupełnie jasno, ciepło, a słońce razi dość mocno. Zbliżając się do samochodu mijamy około 6 rano turystów zmierzających do góry, wyspanych bardziej niż my i lekko zdziwionych na nasz widok. I tak około 8 rano jesteśmy już w domu, bo czas najwyższy na pierwszą kawę.
Na koniec
Nie ukrywajmy, że w pozostałą część dnia byliśmy rześcy jak skowronki, bo brak kilku godzin snu dawał o sobie znać bardziej, niż ewentualne zmęczenie. Dzieciaki udaje się w ciągu dnia namówić na małe drzemki, a wieczorem po prostu wcześniej kładziemy się spać. Jak dobrze, że na drugi dzień jest niedziela i nie trzeba się zrywać wcześnie do pracy. Czy powtórzymy wschód słońca? Na pewno. A może będzie również zachód słońca. W każdym razie Michał co jakiś czas pyta nas kiedy znowu pójdziemy w góry w nocy, bo przecież było super. Co oznacza, że raczej musiało mu się podobać 🙂
2 komentarze
Niesamowita przygoda, szczegolnie dla dzieciakow 🙂 to sa wlasnie te rzeczy ktore sie tak fajnei wspomina jak jest sie juz starszym !
Wasz Dwulatek musiał być z siebie nieziemsko dumy!:)