places2visit.pl

Podsumowanie 2020 roku – podróże w czasie covid-19

Ten rok miał być rokiem nowych miejsc i nowych krajów. Okazał się rokiem walki z pandemią i próbą zaznania choć trochę normalności w podróżach.

Koniec roku to najlepszy czas na podsumowania. Od kilku lat podsumowujemy też nasze podróże na blogu, wcześniejsze lata możecie przeczytać tutaj: 2019, 2018 i 2017. Ten rok miał wyglądać zupełnie inaczej. Planowaliśmy wybrać się jeszcze dalej na wschód niż rok wcześniej (Kazachstan, Kirgistan), już prawie mieliśmy kupione bilety do Maroka i masę innych planów (m.in. Dolomity na lato), na szczęście biletów nie zdążyliśmy kupić, choć momentami było bardzo blisko – przynajmniej nie było problemów ze zwrotem pieniędzy.

Podsumowanie naszej aktywności w 2020 roku

Styczeń

W styczniu tradycyjnie szukamy zimy w górach. Znajdujemy ją najpierw na Rysiance, skąd przepięknie widać Tatry. Radość z dużej ilości śniegu i jazdy na sankach jest ogromna. Zimowa Rysianka i Tatry.

Zimowa Rysianka

W połowie stycznia przypadają ferie na Śląsku. Przez tydzień jeździmy na nartach w Wiśle, a wojtek w tym czasie uczęszcza do szkółki narciarskiej. Przy okazji odwiedzamy skocznię narciarską im. Adama Małysza oraz spacerujemy w okolicach wiślańskiego rynku.

Luty

Początkiem lutego wyhaczyliśmy niesamowite okno pogodowe na Pilsku. Trafiliśmy na dzień w którym nie tylko pogoda była idealna, ale również na szczycie nie było wiatru (co jest dziwne w tym miejscu). Było bosko, choć powrót do samochodu odbywał się już przy świetle czołówek. Pilsko – zimowe wyjście.

Zimowe Pilsko

Na przełomie lutego i marca na zaproszenie Słoweńskiej Organizacji Turystycznej FEEL SLOVENIA oraz BEST Press Strony poleciałam na 5 dni do Słowenii, poznać jej tajemnicze zakątki i lokalną kuchnię. Odwiedziliśmy mnóstwo ciekawych miejsc, ale jednocześnie wiedząc już, że m.in. we Włoszech szaleje nieznany wirus. Byliśmy na wybrzeżu, w Dolinie Soczy, w Dolinie Bohinj, były winnice, Maribor, Murska Sobota, Lubljana itd.

Portoroz
Wąwóz Tolmin zimą

Marzec

Po moim powrocie ze Słowenii wybraliśmy się w Beskid Śląski z zamiarem przejścia kolejnego fragmentu rozpoczętego w zeszłym roku Głównego Szlaku Beskidzkiego. Tym razem przeszliśmy fragment: Stożek – Soszów – Czantoria Wielka – Ustroń Polana.

Marzec na szlaku GSB

Kilka dni później zamykają nam szkoły, baseny, zajęcia dodatkowe i każą siedzieć w domach. Trzeba zrezygnować ze wszystkich wyjazdów, potem zamykają nawet lasy i wprowadzają zakaz przemieszczania się. Sytuacja jest dziwna i trudno się przyzwyczaić do Home Office i nauki zdalnej, tym bardziej że nie wiadomo jak długo to potrwa. Cieszymy się, że ostatecznie nie kupiliśmy żadnych biletów lotniczych i nie zdążyliśmy jeszcze nic zarezerwować.

Kwiecień

Dziwny ten kwiecień. Krokusy można oglądać tylko na zdjęciach, a nie na żywo. Dopiero pod koniec miesiąca pojawia się możliwość wyjścia do lasu. Korzystamy z tego od razu i jedziemy do Wisły. Z przełęczy Kubalonka idziemy czerwonym szlakiem GSB na Stożek. Nareszcie można się porządnie przewietrzyć.

W drodze na Stożek

Maj

Majowe weekendy stały głównie pod znakiem wycieczek górskich. Najpierw lokalnie – ponownie Beskid Śląski, ale tym razem Trzy Kopce Wiślańskie i Telesforówka z Brennej.

Majowe Trzy Kopce Wiślańskie

Kolejne weekendy spędzamy na Małym Szlaku Beskidzkim wędrując:

Pogoda jak widać bywała przeróżna, ale zupełnie nam to nie przeszkadzało.

Czerwiec

W czerwcu zakończyliśmy Mały Szlak Beskidzki wędrując:

W kolejny weekend, w nagrodę za przejście całego szlaku, pakujemy rowery i jedziemy nad Bałtyk. Długi czerwcowy weekend spędzamy w Ustroniu Morskim zwiedzając okolice i poznając nowe szlaki rowerowe Velo Baltica. Było słońce i deszcz, ciepło i zimno – jak to w czerwcu nad Bałtykiem 😉

Czerwcowy Bałtyk
Velo Baltica: Ustronie Morskie – Kołobrzeg
Velo Baltica: Ustronie Morskie – Chłopy

Po powrocie do domu robimy jeszcze kilka fajnych wycieczek rowerowych, m.in:

Rowerowa Pszczyna
Pojezierze Palowickie
Chatka Shreka

W ostatnią upalną niedzielę czerwca idziemy kolejny odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego: z Rysianki, przez Słowiankę i Abrahamów w stronę Węgierskiej Górki.

Z Rysianki czerwonym szlakiem

Lipiec

Lipiec był chyba najbardziej intensywnym miesiącem w tym roku. Ale duży wpływ na to miał nasz tegoroczny urlop, który postanowiliśmy spędzić na rowerach w Polsce.

Wcześniej jednak wybraliśmy się na zachód słońca na Skrzyczne. Najlepsze miejsce na oglądanie znaleźliśmy w okolicach Zbójnickiej Kopy.

Dzień później sprawdzaliśmy trasę rowerową z Węgierskiej Górki do Rajczy.

Tydzień później była wycieczka rowerowa z Radostowic przez Kobiór nad Paprocany w Tychach.

Urlop rozpoczęliśmy w Wigierskim Parku Narodowym objeżdżając dookoła Jezioro Wigry.

Były kajaki na Czarnej Hańczy i Kanale Augustowskim.

Śluzy na Kanale Augustowskim oglądaliśmy także z rowerowego siodełka.

Zwiedziliśmy Biebrzański Park Narodowy (była m.in Łosiostrada, ale wszystko przeczytacie w powyższym artykule)

W Narwiańskim Parku Narodowym obejrzeliśmy dokładnie jego największa atrakcję czyli kładki Śliwno-Waniewo.

Spodobała nam się Kraina Otwartych Okiennic i znajdujące się w tam kolorowe cerkwie.

W Białowieskim Parku Narodowym wypatrywaliśmy żubry.

W Poleskim Parku Narodowym spacerowaliśmy po ścieżkach przyrodniczych uciekając przy okazji przed komarami.

Następne kilka dni spędziliśmy na Roztoczu. Zwierzyniec okazał się bardzo dobrą bazą wypadową po Roztoczańskim Parku Narodowym oraz Parku Krajobrazowym Puszczy Solskiej. Były m.in. bardzo przyjemne ścieżki rowerowe w Puszczy Solskiej, Szumy nad Tanwią, Czartowe Pole, Stawy Echo itd

Był również Zamość, Browar w Zwierzyńcu i krótki spływ kajakowy na rzece Wieprz.

Zamość
Browar w Zwierzyńcu
Spływ kajakowy na rzece Wieprz

Sierpień

Pierwszego sierpnia, wracając z urlopu do domu, przejechaliśmy przez Beskid Niski i wyszliśmy na Lackową – ostatni brakujący nam szczyt do Korony Beskidów Polskich.

Po urlopie jak zwykle trzeba było się ogarnąć. Ale już w połowie miesiąca wybraliśmy się w Tatry. Planowaliśmy zdobyć Rysy – ostatni szczyt do Korony Gór Polskich, jednak zawróciliśmy 100 metrów przed szczytem. Była to idealna lekcja dla dzieci, że gór nie można zdobywać za wszelką cenę, trzeba wiedzieć kiedy się wycofać.

W drodze na Rysy

Na koniec miesiąca przytrafiła się jeszcze Wiślana Trasa Rowerowa i jej fragment: Ochaby – Wisła – Ochaby. Było fajnie 😉

Wrzesień

Nadszedł wrzesień. Z radością wróciliśmy do szkoły (bo szkoły były zamknięte od marca do czerwca włącznie). Jednocześnie wróciliśmy w Beskidy sprawdzić jesienne klimaty. Na początku w Beskidzie Śląskim udaliśmy się z Brennej na Błatnią, Klimczok i Karkoszczonkę.

Nie przegapiliśmy też nowo otwartego Żelaznego Szlaku Rowerowego.

Zmieniliśmy Beskid na Żywiecki i powędrowaliśmy kolejny kawałek GSB: tam razem naszym celem była Mędralowa.

W wrześniu udało się również wyskoczyć do Czech. Dzięki akcji „Odkrywaj Kraj Morawsko-Śląski za darmo” zawitaliśmy do paru fajnych miejsc m.in:

Październik

Październik też stał pod znakiem gór. Pierwsza wycieczka ponownie była z Brennej, ale tym razem przez Horzelicę, Stary Groń, Grabową i Kotarz.

Kolejną rozpoczęliśmy w Wiśle: Cieńków Pośredni, Cieńków Wyżni, Gawlasi i Zielony Kopiec. Natomiast na Tuł szliśmy z Przełęczy pod Tułem.

Listopad

1 listopada na szlak ruszyliśmy z Bystrej. Była bardzo przyjemna pętla przez Lanckorona – Magura – Schronisko Klimczok – Przełęcz Kołowrót – Kołowrót – Kozia Góra.

Kolejny weekend był również intensywny. Najpierw była piękna jesień w Beskidzie Małym: Gancarz – Magurka Ponikiewska – Leskowiec.

Następnego dnia uderzyliśmy w Beskid Żywiecki. Z Sopotni Małej poszliśmy na Rysiankę i dalej na Halę Miziową (robiąc kolejny odcinek GSB). To była rewelacyjna niedziela pod względem pogody.

Niestety później znowu zamknęli szkoły i trzeba było wrócić do nauki zdalnej, a nas na dodatek dopadł covid i wyłączył z wszelkiej aktywności na pewien czas.

Grudzień

Początkiem grudnia jak już doszliśmy do sobie to z ochota ruszyliśmy na szlak sprawdzić jak bardzo po chorobie padła nasza kondycja. Na rozruch poszedł prosty szlak z Przełęczy Glinne na Krawców Wierch i Grubą Buczynę. Oj ciężko było iść w górę, znacznie przyjemniej szło się w dół – zmęczyliśmy się solidnie.

Przed świętami spragnieni śniegu i widoków wybraliśmy się ponownie w Beskid Mały. Tym razem na mniej znane szczyty: Kucówki i Gibasówka. Na szczęście pod względem kondycji było już zdecydowanie lepiej niż poprzednim razem. Co pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Dlatego niewiele myśląc następnego dnia pojechaliśmy do Wisły na narty. Tym bardziej, że po świętach stoki miały zostać zamknięte.

To samo zrobiliśmy w święta. Odrobina ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziła 🙂

Na koniec roku wybraliśmy Tatry. Po raz pierwszy wędrujemy tam w warunkach zimowych. Na pierwszy ogień poszła trasa z Doliny Strążyskiej przez Wodospad Siklawica, Sarnią Skałę i Dolinę Białego (wraz z Drogą pod Reglami).

Sarnia Skała

W sylwestra poszliśmy na Polanę na Stołach. Mgła była tam tak duża, że nic nie było widać, za to śniegu całe mnóstwo 😉

Polana na Stołach

Podsumowanie: W 2020 roku przeszliśmy 342 kilometry po górskich szlakach (w tym było 17 500 metrów podejścia pod górę, zdobyliśmy 488 punktów GOT) oraz przejechaliśmy 743 kilometrów na rowerze (niby to nie jest tak dużo, ale zrobił to m.in. 5-latek). Wycisnęliśmy z tego roku ile się da. Na kolejny rok na razie nic nie planujemy. Zobaczymy jak sytuacja będzie się rozwijać, a w górach zawsze znajdą się jakieś szlaki, którymi jeszcze nie szliśmy i ścieżki rowerowe, którymi jeszcze nie jechaliśmy 😉

Exit mobile version