Śnieżne Kotły, Szrenica, Łabski Szczyt i Wielki Szyszak – karkonoska pętla
Joanna
Śnieżne Kotły w karkonoskiej pętli ze Szklarskiej Poręby. W pakiecie wodospad i trzy schroniska.
Zawsze chcieliśmy się wybrać na Śnieżne Kotły i zrobić tam fajną górską pętlę jednak wcześniej coś takiego było zdecydowanie za długie dla chłopaków. W tym roku wiedzieliśmy już, że sobie poradzą.
Samochód zostawiliśmy na parkingu przy Wodospadzie Kamieńczyka (nie ten pierwszy parking jadąc od Szklarskiej Poręby, ale ten wyżej). Opłata za cały dzień to 10zł. Ruszamy na szlak. Przed nami będzie pierwsza atrakcja czyli Wodospad Kamieńczyka (około pół godziny od parking).
Wejście jest płatne i kosztuje 10 zł za bilet normalny i 5 zł za bilet ulgowy. Trzeba ubrać kask na głowę i zejść po stromych schodach w dół na platformę wbudowaną w skały. Z niej można podejść pod wodospad, który ma 27 metrów wysokości. Rano zaraz po otwarciu nie było kolejki do kasy ani zbyt dużo ludzi (w godzinach późniejszych w sezonie z tego co słyszałam to kolejki do wejścia mogą być duże).
Wodospad można obejrzeć także z góry, naprzeciw Schroniska Kamieńczyk jest taras z widokiem na znajdujący się w dole wodospad. Powyżej schroniska znajduje się kasa Parku Narodowego (pamiętajcie o biletach wstępu do parku).
Teraz przed nami szlak na Halę Szrenicką – około 350 metrów podejścia w górę równomiernie rozłożonego na odcinku prawie 2,5 kilometra.
Mozolnie pniemy się do góry. Na razie jeszcze jest mgła, ale podobno później chmury mają się rozejść.
Kiedy docieramy na Halę Szrenicką chmury są już zdecydowanie wyżej, dzięki temu siedząc w Schronisku na Hali Szrenickiej możemy oglądać całą okolicę. A trzeba przyznać, że z okien to mają niezły widok.
Pół godziny pieszo wyżej znajduje się położone bezpośrednio pod szczytem Schronisko na Szrenicy. Od drugiej strony wyjeżdża tam kolej ze Szklarskiej Poręby (dlatego ludzi na szczycie jest o wiele więcej niż na hali poniżej).
Idziemy dalej w stronę Trzech Świnek – jest to grupa skałek o wysokości dochodzącej do 8 metrów zbudowanych z granitu porfirowatego.
Biegnący dalej czerwony szlak to jednocześnie fragment Głównego Szlaku Sudeckiego (ma 440 kilometrów i zaczyna się w Świeradowie a kończy w Prudniku).
Mijamy bokiem Łabski Szczyt i stajemy przy Małym Śnieżnym Kotle. To tam stoi bardzo charakterystyczna stacja przekaźnikowa którą prawdopodobnie kojarzycie ze zdjęć czy pocztówek z Karkonoszy. Jest to Radiowo-telewizyjny Ośrodek Nadawczy Śnieżne Kotły. To tutaj też zaczyna się najciekawsza część dzisiejszej wyprawy czyli Śnieżne Kotły. Są to dwa kotły polodowcowe położone między Wielkim Szyszakiem a Łabskim Szczytem, które bardzo często przedstawiane są jako przykład krajobrazu alpejskiego w Karkonoszach.
Zejście w dół obok Wielkiego Szyszaka odbywa się po wielkich głazach co samo w sobie stanowi atrakcję dla dzieci.
Dochodzimy do rozwidlenia szlaków. Czerwony (GSS) leci dalej w stronę Śnieżki. My natomiast kierujemy się niebieskim w stronę Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem.
Tam skręcamy na szlak zielony, który przez Śnieżne Stawki (znajdujące się na dnie Wielkiego Kotła) doprowadzi nas do Schroniska pod Łabskim Szczytem. Jest to bardzo malowniczy i widokowy szlak, bo możemy teraz Śnieżne Kotły oglądać z dołu.
Następnie szlakiem żółtym i zielonym wracamy na parking do samochodu.
Cała pętla wyszła nam 22 kilometry (łącznie z dojściem z parkingu do szlaku oraz zejściem do wodospadu). Jest to jedna z dłuższych tras z Karkonoszach, ale bardzo ją polecamy. Można ją trochę skrócić wyjeżdżając na Szrenicę wyciągiem i wtedy powinno się to zamknąć w 17 kilometrach łącznie z powrotem na parking pod wyciąg.
Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.