Góra Żar i Kiczera czyli nasza kolejna wędrówka po Beskidzie Małym i jednocześnie jeden z etapów Małego Szlaku Beskidzkiego.
Przejście Małego Szlaku Beskidzkiego rozpoczęliśmy jakiś czas temu od strony Bielska Białej Straconki i doszliśmy do Żarnówki Małej. Mogliście o tym przeczytać w artykule pt. „Ze Straconki do Żarnówki Małej – MSB część I„. Za kolejny odcinek wybraliśmy sobie trasę z Przełęczy Kocierskiej do Żarnówki Małej przez Kiczerę i Górę Żar. W przejściu tego odcinka towarzyszyli nam znajomi z Rodzinnie Dookoła Świata, którzy również tak jak my postanowili przejść Mały Szlak Beskidzki w kawałkach.
Na Przełęczy Kocierskiej parkujemy w pobliżu Kocierz Hotel & SPA. Tam znajduje się m.in. parking dla turystów wychodzących na szlak.
Czerwonym szlakiem kierujemy się w stronę Żarnówki Małej. Po drodze mijamy kilka szczytów. Pierwszym z nich jest Beskid (752 metrów n.p.m.), który pojawia się stosunkowo szybko.
Jednak pierwsze poważniejsze podejście jest pod Kocierz/Wielka Góra (879 metrów n.p.m.). Tam można się zmęczyć choć na profilu trasy nie wygląda to tak źle.
Następne podejście jest pod Kiczerę (827 metrów n.p.m.). Na jej znajduje się zadaszona wiata w której zatrzymujemy się na odpoczynek. Są tam ławki, stoły, a obok nawet specjalne miejsce na ognisko. Widokowo to miejsce również jest bardzo przyjemne. Stąd na Żar już tylko pól godziny pieszo
Góra Żar znana jest głównie ze znajdującego się na jej szczycie górnego zbiornika wodnego, który należy do elektrowni szczytowo-pompowej znajdującej się we wnętrzu góry. Na szczyt wyjeżdża kolej linowo-terenowa z wagonikami, które kiedyś wyjeżdżały na Gubałówkę. Spotkacie tam również jedną z bardziej znanych szkół szybowcowych w Polsce, tor saneczkowy, hulajnogi Monsterroller, loty paralotnią itd. Wiadomo, że poza sezonem większość atrakcji będzie nieczynna, ale zawsze warto wiedzieć co w takim miejscu można znaleźć.
Na Żarze udaje nam się skorzystać z toru saneczkowego, który był jednym z celów dzisiejszej wędrówki. Na koniec schodzimy do Żarnówki Małej gdzie zakończymy naszej dzisiejszą trasę. To tam trafiamy na olbrzymie ilości liści w których dzieciaki z radością się zakopują. Wiatr przerzuca liście z jednej strony ścieżki na druga i to jest o wiele lepsza zabawa niż tor saneczkowy.