10 września 2020 roku został już w całości otwarty Żelazny Szlak Rowerowy
Pomysł jego utworzenia pojawił się już w 2016 roku. Natomiast 10 września 2020 roku szlak został oficjalnie otwarty i jest już w całości przejezdny (na mapach postawionych wzdłuż szlaku znajdziecie jeszcze stary przebieg trasy z objazdem ostatniego budowanego odcinka w Jastrzębiu – wtedy szlak miał 43 kilometry). Obecnie Żelazny Szlak Rowerowy ma 41 kilometrów i prowadzi przez: Gminę Godów, Jastrzębie Zdrój, Gminę Zebrzydowice po stronie polskiej oraz Karvinę i Gminę Piotrowice koło Karwiny po stronie czeskiej.
Co jest takiego wyjątkowego w tym szlaku? Po polskiej stronie Żelazny Szlak Rowerowy został w większości poprowadzony po nasypie nieczynnej już linii kolejowej. Szlak tworzy pętlę, co nadaje atrakcyjności temu transgranicznemu pomysłowi. Po czeskiej stronie szlak prowadzi po mniej uczęszczanych drogach i wyznaczonych ścieżkach rowerowych.
Samochód parkujemy obok Urzędu Gminy w Godowie (zresztą nie tylko my, bo samochodów było tam dużo). Z tyłu za urzędem, obok stadionu i amfiteatru można wjechać na trasę. Po niecałych 3 kilometrach jedziemy już po starym nasypie kolejowym, który został przystosowany do ruchu rowerowego. Tam gdzie była potrzeba to zostały zamontowane barierki, co jakiś czas mijamy miejsca do odpoczynku (ławki). Jest też kilka większych miejsc odpoczynku rowerzystów.
Pierwszy postój gdzie obok ścieżki można kupić m.in lody to bar Żelazny Kolarz. Jest świetnie położony przy szlaku i nie trzeba nigdzie daleko zjeżdżać.
W lesie przed samą granicą pojawiły się komary więc odpoczynek w tym miejscu nie jest dobrym pomysłem.
W Czechach Żelazny Szlak Rowerowy poprowadzono mniej uczęszczanymi drogami oraz wydzielonymi ścieżkami rowerowymi w Karvinie i okolicach. Trzeba się pilnować ponieważ znaków jest mniej i łatwo można się zgubić (podobno oznakowanie w Czechach ma został poprawione w najbliższym czasie, zobaczymy jak wyjdzie).
U naszych sąsiadów znajdziecie za to więcej miejsc, gdzie można się zatrzymać i coś zjeść. Sporo ludzi robi sobie wycieczkę właśnie do Karvny i wraca tą samą drogą.
W Karvinie w okolicach mostu Darkovský szlak poprowadzony został kawałek po wałach przeciwpowodziowych nad rzeką Olzą. Niektórzy jeżdżą wałami, aż do Závady, gdzie dopiero wjeżdżają na Żelazny Szlak Rowerowy. My tym razem jedziemy dokładnie tak jak został wyznaczony. Mijamy park, Zamek Fryštát i dojeżdżamy na rynek (tutaj obowiązkowo trzeba zjeść pyszne lody).
Następnie jedziemy dalej po uliczkach miasta kierując się w stronę przejścia granicznego Gołkowice-Závada. Od granicy do Godowa to już tylko niecałe 3 kilometry, które szybko mijają.
Podsumowanie:
– cała trasa wyszła nam prawie 41 kilometrów
– w Polsce jest dobrze oznakowana, w Czechach trzeba się pilnować żeby się nie zgubić (mają to poprawić)
– pamiętajcie do dokumentach (i paszportach dla dzieci jeśli nie posiadają dowodów osobistych)
– przepisy ruchu drogowego w Polsce i w Czechach się różnią
– pamiętajcie o wyposażeniu rowerów w obowiązkowe oświetlenie, bo w Czechach zwracają na to uwagę, szczegółowe przepisy znajdziecie na stronie Centrum Obsługi Transportu Drogowego w Czechach
O Żelaznym Szlaku Rowerowym przeczytacie również u Szymona na blogu znajkraj.pl.
Pliki GPX i KML do ściągnięcia (brakuje tam około 300 metrów pomiędzy Urzędem Gminy Godów a ścieżką).
8 komentarzy
Super że Polska tez się tak ładnie rowerowo rozwija. A tu jeszcze projekt międzynarodowy 🙂 Skorzystamy na pewno z tej propozycji wycieczki 🙂
Cudownie!!! Mam nadzieję, że szybko skorzystamy w Waszego opisu w praktyce 🙂 🙂
Jaki to fajny pomysł na wypad! Chociaż nie do końca rozumiem, czemu żelazny, skoro ewidentnie prowadzi szlakiem lodziarni 😉
Super trasa – taka akurat, nie za długa, a przy okazji udało się coś zwiedzić 🙂
Fajny pomysł, chętnie przejadę się na wiosnę 🙂
Te Wasze wypady rowerowe naprawde mi sie podobaja 🙂 Inspirujecie mnie to wyciagniecia mojego roweru przy kolejnej wizycie w Polsce 🙂
Świetna trasa. Taka w sam raz, nie za długa i nie za krótka. I dzięki za rady o przepisach na końcu tekstu.
bardzo fajna trasa! wydaje się wręcz idealna na jednodniówkę na rowerze. Wygląda, że nie jest też specjalnie męcząca 😀